Dla Polski
Dla Europy
Czy wejście Polski do strefy euro przyczyni się do wzrostu wynagrodzeń w Polsce?
Na to pytanie nie da się jednoznacznie odpowiedzieć, gdyż zależy to od kilku czynników. Jednym z nich jest kurs złotówki do euro, po jakim Polska wejdzie do strefy.
Jeżeli wejdziemy po kursie rynkowym, jaki ustali prawdziwy, niezależny rynek walutowy (tzn. takim, który będzie odzwierciedlał saldo handlu zagranicznego oraz wartość spłacanych kredytów i odsetek) to wejście do strefy euro przyczyni się do podwyżki wynagrodzeń gdyż usprawni to polską gospodarkę (uprości księgowość, wymianę walut, zmniejszy ryzyko inwestycyjne).
Jeżeli wejdziemy do strefy euro po zniekształconym kursie rynkowym (dotacjami unijnymi, pieniędzmi z kredytów, obligacji, a dodatkowo sama informacja, że Polska przystępuje do strefy euro, spowoduje, że złotówka przed przystąpieniem do strefy euro, sztucznie się umocni) to wynagrodzenia w Polsce po przeliczeniu na euro, teoretycznie wzrosną. Będzie to wynikało ze zniekształconego kursu przeliczeniowego złotówki do euro. Po weryfikacji kursu przez rynek w krótkim czasie wynagrodzenia zaczną się obniżać, tak jak to miało miejsce w Grecji. Dlaczego? Przyjęcie w kursie przeliczeniowym silniejszej złotówki niż siła polskiej gospodarki spowoduje, że Polskę „zaleją” towary z importu, będą upadać polskie przedsiębiorstwa, powstanie jeszcze większe bezrobocie i rynek pracy wymusi obniżkę wynagrodzeń.
To, że wejście do strefy euro nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem pokazuje obecna sytuacja w takich krajach jak: Włochy, Hiszpania, Portugalia i Grecja. W założeniach wprowadzenie wspólnej waluty miało zapewnić stabilny rozwój, ułatwić dostęp do zagranicznych rynków, eliminować ryzyko kursowe w handlu zagranicznym. Rzeczywistość nie potwierdziła jednak tych oczekiwań. Mniej rozwinięte kraje Południa – Włochy, Hiszpania, Portugalia i Grecja przeżywają wieloletni kryzys gospodarczy, spadki PKB, wysokie bezrobocie. Dlaczego tak się stało?
Przystąpienie do strefy Euro to utrata niezależności pieniężnej, walutowej i gospodarczej. W praktyce oznacza to brak możliwości przeciwdziałania/reakcji na kryzysy gospodarcze i pozbawienie się mechanizmu odzyskiwania konkurencyjności międzynarodowej.
Gdyby obecnie Grecja posiadała własną walutę to w z powodu kryzysu jej waluta automatycznie osłabiłaby się względem innych walut. Dzięki temu opłacalna stałaby się krajowa grecka produkcja i grecki eksport. Niestety brak możliwość dewaluacji własnej waluty sprawił, że obecnie Grecję zalewają produkty z importu, a kraj pogrąża się gospodarczym kryzysie.
Brak własnej waluty to także utrata możliwości reakcji rynków finansowych i gospodarki na źle prowadzoną politykę gospodarczą przez elity rządzące. Przykładowo sztuczne, ustawowe podnoszenie wynagrodzeń, czy też zła polityka fiskalna państwa (np. zbyt wysokie i skomplikowane podatki) szybko odbija się na kosztach produkcji w Polsce i od razu skutkuje wzrostem inflacji. Wspólna waluta pozbawia nas tego „obronnego” mechanizmu, a populistyczne działania polityków nie mogą być szybko zweryfikowane przez rynek. Wspólna waluta może więc prowadzić w konsekwencji do braku odpowiedzialności gospodarczej polityków jak to miało miejsce w Grecji.
Jak widać jedynie kraje rozwinięte gospodarczo mogą osiągać korzyści z przystąpienia do strefy euro. Dla Polski przyjęcie euro w obecnej sytuacji oznaczałoby pogłębienie kłopotów gospodarczych, a także osłabienie suwerenności. Nasze efektywne funkcjonowanie w strefie Euro, jest możliwe tylko wówczas, kiedy wyrównamy różnice wobec najwyżej rozwiniętych krajów europejskich. Do tego potrzebna jest odpowiedzialność gospodarcza i zmiana świadomości polskich obywateli. Polskie społeczeństwo powinno rozumieć gospodarkę, tak jak rozumie ją społeczeństwo Niemiec, Szwajcarii, Danii i innych bogatych krajów Europy Zachodniej.
Tylko wówczas odniesiemy korzyści ze wspólnej waluty. W przeciwnym przypadku zapłacimy cenę stagnacji gospodarczej, wzrostu zadłużenia i utraty wielu szans rozwojowych i to w sposób trwały .